Poprawność językowa dawniej

Z walki o czystość języka;
lingwistyczny epizod przedwojenny :) zamieszczony w dzienniku Polonia w roku 1925, Górny Śląsk, Polska :

Magistrat a gramatyka polska. Łazienki katowickie odnawiają się. Najtrudniejszą rzeczą była dla odnośnego referenta magistrackiego zmiana napisów niemieckich na polskie i po długim trudzie wypocono kwiatki niezwykłe.
Nad wejściem do natrysków widnieje napis "Kąpiele musujące" (tak). Prawdopodobnie ludzie swe grzeszne dala kąpią tam w szampanie, lub conajmniej wodzie sodowej. Gdzieindziej są napisy "kąpiele wanne". Wyraz "wanne" jest użyty jako przymiotnik.
Czy nikt z pp. polskich radnych nie bywa w tej łaźni miejskiej,
choćby... dla inspekcji ?

czytać z gwiazd, czyli prasłowiańska magia

Słowo czytać to jedno z tych wielu słów, których początki istnienia wskazać trudno – odziedziczone zostało bowiem z prasłowianszczyzny:

Przypuszczalna forma to:
*cisti *citą, (iterativum *citati *citają);

Czytać e języku staropolskim występowało w pierwotnej postaci jako czyść (cztę) albo czytać – A. Jawór w swej pracy Homo scribens i homo legens w polskim słownictwie i frazeologii, wyodrębnia trzy przynajmniej znaczenia leksemu:
1. czytać – w znaczeniu łacińskiego legere
2. czyść mszą – w znaczenie odprawiać mszę, missam legere, celebrare
3. wnętrznie czyść – w znaczeniu rozumieć, jak łacińskie intelligere.
Jednakże te znaczenia ukształtowały się później. Znaczenie podstawowe w prasłowiańszczyźnie to liczyć, rachować, rozpoznawać znaki; odgadywać, wróżyć, zwracać uwagę, spostrzegać, pojmować, rozumieć, mniemać, sądzić, zważać, zwracać uwagę na kogoś, otaczać czcią, poważać. Gdy zatem mówimy o czytaniu z gwiazd - mówimy w pewien sposób o rozumieniu, pojmowaniu gwiazd.

Bunga bunga

W mediach, w związku z aferą premiera Berlusconiego, okres walentynkowy nieco się wydłuża, prasa aż kipi od domysłów, co też oznaczają słowa bunga bunga.
Po raz kolejny okazuje się, że w sferze erotycznej eufemizmy stanowią podstawowy środek nazywania pewnych stanów (czy też może mówiąc precyzyjniej - aktów:).
Analizując informacje medialne , można zauważyć, ze cały niemal świat próbuje rozwikłać lingwistyczną zagadkę o nazwie bunga bunga. Dostrzega się więc egzotyczne brzmienie, tajemnicze afrykańskie rytuały seksualne i inicjalne, przyrównuje się także tę frazę do takich klasycznych wyrażeń, jak: bara bara czy riki tiki tak.
Z zamieszczonych w mediach informacji o znaczeniu słów bunga bunga odnotować należy przede wszysktim to, iż wyrażenie istnieje w językach azjatyckiach, filipińskie "modny" czy indonezyjskie "kwiaty".

Dzień Świętego Walniętego

14 lutego to od jakiegoś już czasu dzień, który przez jednych jest propagowany i uważany za ogólnonarodowe święto, przez innych (tych jakby mniej) jest piętnowany, jako twór sztuczny, obcy kulturowo, będący swoistą V kolumną handlowców i marketingowców, zmuszających nas do wydawania pieniędzy (nasze kieszenie prawdopodobnie po świętach bożonarodzeniowych złapały już pierwszy oddech:).
Na facebooku trafiłem na stronę tworzoną przez przeciwników święta, która w swojej nazwie (14 lutego - Dzień Walniętego) wykorzystuje w grze słów podobieństwo leksemów: Walenty i Walnięty, zachowując foniczne i graficzne podobieństwo do frazy dzień św. Walentego, deprecjonuje znaczenie święta.
Sam Walenty (martyrologia chrześcijańska zna kilku!) natomiast był biskupem, który starał się nieść pocieszenie skazanym na śmierć, sam też został skazany – 14 lutego 269 roku. Istnieje również romantyczna wersja o niejakim Walentyniuszu, chrześcijaninie, który popadł w mezalians z córką bogacza. Siła uczucia była tak silna, że zakochana dziewczyna odzyskała wzrok. Walentyniusza jednak stracono, więcej o tej historii można przeczytać tutaj Prawdopodobnie geneza święta sięga jeszcze czasów przedchrześcijańskich.
Co ciekawe, dawniej Walenty był patronem chorych na epilepsje, nerwice i zaburzenia umysłowe. Miłość więc – słusznie lub nie – uznano także za objaw choroby i z czasem Walenty stał się patronem zakochanych, bo przecież miłość to ważna sprawa, o czym przypominał nam Mickiewicz w XII księdze Pana Tadeusza. Hmm, ciekawe, czy szanowny wieszcz pisał tę część 14 lutego:).

K+M+B vs C+M+B, czyli święto Trzech Króli

Trzy litery przedzielone znakiem + (plus) napisane na drzwiach mieszkań są widocznym znakiem kolędy, czyli noworocznej wizyty duszpasterskiej w domu.
Według tradycji są to inicjały trzech królów // mędrców, którzy – wedle apokryficznej wersji (ewangelie nie wspominają o liczbie mędrców, wymieniają jedynie liczbę darów: kadzidło, mirrę i złoto) - odwiedzili maleńkiego Jezusa w stajence, a ich imiona to: Kacper, Melchior i Baltazar. Najpewniej jednak owe trzy litery są akronimem słów Chrystus Mansjonem Benedicat (Chryste, Błogosław temu Mieszkaniu) i prawidłowy zapis na drzwiach to C+M+B.

Do siego!

Życzenia, życzenia, życzenia… w okresie świątecznym życzymy sobie wiele dobrego, spokojnego i radosnego, czasem też dosiego roku, nie zdając sobie sprawy ze znaczenia wypowiadanej formuły.
Słownictwo kościelne w dużej mierze jest rezerwuarem archaizmów. W okresie bożonarodzeniowym, np. śpiewając kolędy, używamy słownictwa, które żywe było kilka wieków temu:). Również w przypadku życzeń do siego roku spotykamy się z archaizmem. We frazeologizmie tym występuje dawny zaimek wskazujący, wywodzący się z prasłowiańszczyzny, o podstawowej formie: 

rodzaj męski rodzaj żeńskirodzaj nijaki
-si-sia-sio


znaczenie: ten, ten najbliższy

Odmiana zaimka si, sia, sio:

M.si
D.siego
C.siemu
B.si
N.sim
M.siem


Przy czym pierwotne znaczenie, a więc do tego (siego) roku, związane było z okresem wigilijnym, życzenie wypowiadano podczas łamania się opłatkiem, a wyrażało pragnienie przeżycia w zdrowiu ostatnich dni mijającego roku!
Jak widać więc nasi przodkowie nie byli tak wymagający – współcześnie, wypowiadając życzenia Do siego roku w zasadzie życzymy sobie zdrowie przez 365 dni:)

Prezydent miasta Chorzów

Wybory samorządowe to zawsze dobry moment, by przyjrzeć się tej odmianie polszczyzny, którą nazywa się urzędową (kancelaryjną). W tym właśnie czasie jesteśmy przytłoczeni ulotkami, broszurami, wystąpieniami pełnymi słów z tegoż właśnie rejestru języka. Wydaje się co najmniej dziwne, że sformułowanie Prezydent miasta Chorzowa (które to miałem kilkakrotnie w tym czasie przed oczami) uznaje się za bardziej odpowiednie od (uznawanego za równie poprawne) Prezydent miasta Chorzów. Choć to właśnie ta druga z form – w której rzeczownik ogólny określający drugi rzeczownik występuje w mianowniku, jak np. w sformułowaniu pracownik firmy Mercedes, jest przecież formą właściwszą. Zwraca też na to uwagę J. Grzenia w internetowej poradni językowej PWN. Jeśli nie stosujemy rzeczownika ogólnego, powinniśmy stosować dopełniacz. W przeciwnym razie, bardziej naturalnie ;) będzie brzmiała forma bliższa odmianie urzędowej polszczyzny.
P.S. W Chorzowie wybory prezydenckie nieco się wydłużą - będzie druga tura, czyli dogrywka, w której udział wezmą Prezydent Chorzowa, Marek Kopel, oraz kandydat na Prezydenta Miasta Chorzów, Andrzej Kotala:)

pseudokibic, szalikowiec, ultras, chuligan

Co jakiś czas docierają z mediów pogłoski o bójkach pseudokibiców, jednocześnie wychodząc na ulicę i obserwując napisy na murach, stajemy się świadkami swoistej walki na słowa, która to przejawia się w różnych formach językowych od neutralnych (….tutaj wstaw nazwę ulubionego klubu:) po wulgarne, a nawet bardzo wulgarne (więc lepiej ich tu nie przywoływać).
Samo słowo pseudokibic jednak nie przybliża zupełnie swoiście zorganizowanej i – co trzeba podkreślić – konsolidującej się najczęściej w określonych momentach subkultury. Jednak analizując słownictwo, dotyczące określonych grup, związanych z kibicowaniem, można stan ten nieco rozjaśnić.
Przede wszystkim należy podkreślić, że często pojawiające się w mediach wyrazy psudokibic i szalikowiec to leksemy rzadko występujące w słownictwie kibiców; nie są one bowiem wytworem języka subkultury, lecz dziennikarzy sportowych. Przez samych kibiców najczęściej używane są słowa hooligan i ultras. Jest to grupa słownictwa o charakterze międzynarodowym. Jednym z z najbardziej znanych wśród chuliganów stadionowych na całym świecie jest wyraz hooligan (hool's, official hooligans). Jego etymologia wywodzi się od nazwiska Hooligan (Hoolihan), irlandzkiej rodziny awanturników, mieszkającej na przełomie XIX i XX wieku w Londynie. Z czasem wyraz ten zaczął oznaczać każdego, kto zachowywał się niewłaściwie . W Wielkiej Brytanii słowo to ściśle wiązane jest z kibicami-fanatykami. Stało się popularnym internacjonalizmem, gdyż to właśnie kibiców angielskich uważa się za prekursorów stadionowego chuligaństwa. W języku polskim leksem ten zadomowił się pod postacią słowa chuligan, współcześnie oznacza „młodego człowieka zachowującego się agresywnie, wszczynającego bójki, uczestniczącego w rozbojach; łobuza”[NSJP]. W słownictwie kibiców natomiast występuje w piśmie forma oryginalna (hooligan z wariantami hool’s, official hooligans) jak i forma chuligan.
Wprost z języka angielskiego wywodzą się również słowa fan, fanatyk oraz ultras. Są to leksemy występujące w polszczyźnie ogólnej i środowiskowej: fan to „entuzjasta, sympatyk, np. zespołu muzycznego, sportowca, piosenkarza”. Istnieje również grupa wyrazów pochodnych, przyjętych do polszczyzny jako kalki językowe: fan klub, fan zin. Na bazie leksemu fan powstała nazwa grupy kibiców Ruchu Chorzów – Psychofani. Podobny formalnie i znaczeniowo jest wyraz fanatyk, który w polszczyźnie ogólnej pochodzi od łacińskiego fanaticus – „ogarnięty szałem religijnym” i posiada znaczenia „osoba żarliwie wyznająca jakąś ideę lub religię, skrajnie nietolerancyjna w stosunku do zwolenników innych poglądów. 2 ktoś, kto z pasją oddaje się jakiemuś zajęciu lub jest czyimś zagorzałym wielbicielem; pasjonat, entuzjasta”. W słownictwie kibiców wyraz ten wywodzić należy od skróconej formy angielskiego fanatics. Natomiast leksem ultras oznacza „osobę wyznającą skrajne poglądy polityczne, uznającą skrajne metody działania, ekstremistę”[NSJP] i w takim znaczeniu utożsamiany jest z członkiem ekstremistycznej organizacji politycznej. Posiada także znaczenie łacińskie: „ponad, najbardziej”. W subkulturze szalikowców wyraz ten oznacza „zagorzałego kibica zajmującego się dopingiem i wizualną sferą kibicowania” i jak wskazują sami kibice, trafił do ich słownictwa z Włoch. Oznacza grupę fanatycznych kibiców, której celem jest stworzenie specyficznej atmosfery na meczu, tzw. oprawy. We Włoszech pierwsze grupy Ultras pojawiły się już w latach 60. Natomiast za pierwszą grupę kibiców, która miała w nazwie to słowo, uważa się „Commando Ultra Curva Sud”. W subkulturze chuliganów stadionowych funkcjonują jeszcze nazwy kibiców niezaangażowanych w zorganizowany doping: piknik i zgred.

Odmiana nazwisk

Niedawno przeczytałem, że nieszczęsna dla wielu (nie)tylko obcokrajowców odmiana polskich nazwisk powinna w końcu ulec pewnym modyfikacjom. Podobno niektórzy właściciele nazwisk kończących się samogłoską O woleliby nie odmieniać własnego nazwiska. Właściwie nikomu krzywda się nie stanie, jeśli będzie się używać dwóch wariantów (odmiennej i nieodmiennej). Naszła mnie jednak pewna typowo lingwistyczna refleksja dotycząca odmiany właśnie, a pytanie z nią związane jest takie: po co w ogóle odmieniać nazwiska. W pismach urzędowych (w których to przejawia się rejestr//styl//odmiana języka przez językoznawców zwana odmianą kancelaryjną) często pojawia się forma nazwiska w mianowniku. Ma to oczywiście na celu wyeliminowanie potencjalnych zakłóceń i nieporozumień. Trochę niezręcznie jednak to wygląda, kiedy nazwisko jest łatwe do odmiany, ale cóż, nikomu się nie dogodzi… W zasadzie wspomniane pytanie na temat odmiany nazwisk w języku polskim można rozwinąć i sformułować w sposób taki: po co w ogóle odmieniać? Kto miał odwagę wymyślić odmianę przez przypadki:)
Pretensje (albo podziękowania:) powinniśmy kierować do naszych przodków…. to przecież oni poczęli się komunikować w ten sposób, że przez słowo nieco zmienione (przez dodanie, wymianę lub ucięcie) mogli wyrażać różne stany, relacje itp.
Widać nie sprawiało im to trudności naówczas – cóż, może po prostu język był zbyt ubogi, może mięli więcej czasu między jednym polowaniem a drugim i w ramach - powiedzmy - rozrywki utrudniali sobie życie, odmieniając wyrazy? Przecież nie mogli przewidzieć, że w odległej przyszłości świat będzie podlegał procesom urbanizacji, mechanizacji i informatyzacji, że czas będzie zbyt szybko płynął, by go trwonić (wciąż tak go mało!) na poprawne odmiany wyrazów!

Czchów, Tropsztyn oraz tajemnica (nie tylko) Inków

Znaczenie nazwy miejscowości Czchów nie jest do końca pewne - sięga bowiem pomroków średniowiecza i - jak większość związanych z tym okresem spraw - owiana jest jedynie domysłami i tajemnicą – co, jak się okazuje, jest charakterystyczne dla tego niewątpliwie uroczego rejonu Sądecczyzny – tajemnice są nieobce tej ziemi. Oto bowiem niedaleki Tropsztyn skrywa w podziemiach zamku egendarny skarb Inków.
Ten krótki wpis nie będzie jednak próba zmierzenia się z klątwą i tajemnicą inkaskiego skarbu, ale rozwikłaniem ciekawych zagadek toponimicznych.

okno baszty  w Czchowie
Pochodzenie nazwy Czchów, jak się dowiedziałem od kustosza miejscowej Baszty, nie jest znane. Przede wszystkim należy zwrócić uwagę na fakt, że miejsce to znajdowało się obok historycznej drogi (traktu) węgierskiej. Pierwsze zapisane ślady osady wskazują na wiek XIII, ale prawdopodobnie już w okresie Państwa Wielkomorawskiego istniała tu osada. Próbuje się rozwikłać tę nazwę, zwracając uwagę właśnie na osadników czeskich (kupców?), którzy się tu osiedlali – jakoby od nich wywodziły się dawne formy miejscowości Czechou, Cechou, Cehiov. Faktycznie, zbitka spółgłosek czch jest w polszczyźnie rzadka – zazwyczaj występuje z samogłoską. Należy uwzględnić, że w dawnym okresie w miejscu twardej głoski cz wymawiano miękkie ci.
Jeśli więc uznać, że nazwa miejscowości Czchów nie wywodzi się z polszczyzny, to z jakiego języka można ją wywieść? Może węgierski? czeski? słowacki? Raczej nie niemiecki, choć w okolicy odnaleźć można wpływy niemczyzny z okresu średniowiecza.

widok z zamku Tropsztyn
zamek TropsztynW tym okresie pojawiła się moda na używanie nazw obcych (skąd my to współcześnie znamy?;) i tak na przykład nieodległa wioska Zawrocie przyjęła nazwę Tropie (trope). Ze zbitki tego leksemu oraz popularnego wyrazu niemieckiego Stein utworzono nazwę Tropsztyn (podobnie: Morsztyn, Melsztyn, Czorsztyn itp.). Jest to nazwa zamku znajdującego się u brzegu Dunajca, który podobno skrywa w sobie właśnie tajemnicę Inków. Ale opowieść o skarbie, który łączy Tropsztyn i państwo Inków, to już zupełnie inna tajemnica...