tragedia katyńska katowice




KATYŃ 2010

oczodoły ich roztrzaskanych czaszek
proszą patrzcie na nas
głos zastygły w zaciśniętych krtaniach
jęczy patrzcie na nas
nikt nie patrzy
wszystko milknie
w zgiełku, w waśni…

patrzcie jak ten jęk pęcznieje,
jak się ciszą karmi,
kipi, wrze i pnie się
ku górze, ku niebu
gałąź gniewu kwitnie wiosna
Kwiecień, Katyń, drzewa….

Tu się nie umiera,
tu śmierć łączy pokolenia

kadłub samolotu wbity w ziemię
jak palec boży
wskazuje: patrzcie na Nas
######
grzechurek, chorzów, 10.04.10



Te słowa składałem w tramwaju, w sobotni poranek, gdy zmierzałem do Katowic. Ludzie w tramwaju gadali: katastrofa, zamach, Rosja i takie tam. Za mną siedziało dwóch pijaków i jak to pijacy głośno gadali: o kaczce, co się dała zestrzelić, o księżycu i rodzeństwie złodziei... Smutne to było. Jeden starszy pan obruszył się na pijaczków, ale zdał sobie sprawę, że nie warto. Ich glupi śmiech jest przecież nie ich smiechem. Ale już wtedy miałem tę świadomość, że nie był to zwykły przejazd tramwajem, nie był to zwykły sobotni poranek. Tak przez chwilę, gdy ludzie gadali, gdy ktoś tak bardzo przejęty, że aż łzy, że aż mu ręce się trzęsły - przez ich śmierć poczułem, jak w tym tramwaju, w sobotni poranek rodziła się Polska. Taka Polska, złożona z ludzi, nie z instytucji, do której zawsze tęskniłem...
P.S. Nazwa Katyń prawdopodobnie pochodzi od:
1. czasownika katat, katit, związanych z przetaczaniem statków.
2. rzeczownika staroruskieg kat, katun
Znaczenie podaję za wikipedią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz